czwartek, 1 maja 2014

Po 20 minutach stania w kolejce, Lumen dostała klucz do swojego pokoju. Nr 39. 3 piętro. Jechała teraz windą z dwójką punków, którzy nie mogli przestać się lizać. Gdy w końcu stanęła przed swoimi drzwiami głęboko wciągnęła powietrzę. Recepcjonistka powiedziała dziewczynie, że jej współlokatorka już się wprowadziła do pokoju. Lumen obawiała się kto to może być. Miała tylko nadzieję, że będzie to osoba cicha, która nie będzie wpieprzać się do jej życia. Pociągnęła za klamkę. Drzwi były otwarte, więc weszła do środka.
Pokój nie był za duży, ale większy od więziennej celi. Pomieszczenie było urządzone skromnie i surowo, ale to w ogóle nie przeszkadzało dziewczynie. Po lewej stronie znajdowały się drzwi, prawdopodobnie do łazienki. Na środku pokoju stały dwa łóżka, a obok nich stoliki nocne. Na jednym z łóżek leżała dziewczna...
  • Cześć. - rzuciła Lumen.
Dziewczyna kiwnęła głową. Rose zadowolona, że współlokatorka nie jest skora do rozmowy zwróciła się ku swoim walizką, które już leżały na łóżku po lewej stronie. Akademia zadbała o to, aby uczniowie nie musieli dźwigać toreb i dzień szybciej, wieczorem, przyjeżdżał bus, który zabierał walizki od uczniów i umieszczał je już w pokojach.
Gdy Lumen rozpakowywała się, dziewczyna obok leżała i wciąż patrzyła się w ścianę przed nią. Współlokatorka miała czarne włosy przed ramiona z końską grzywą. Była wychudzona i prawie równie blada jak Lumen. Jej czarne oczy przypominały paczadła rekina.
Białowłosa poczuła, że powinna zapytać się swojej koleżanki z pokoju o imię i może wyznaczyć jakieś zasady.
  • Nazywam się Lumen Rose. A ty?
Współlokatorka jakby wybita z transu powoli przesuwała głowę do rozmówczyni.
  • Verona Asch. - odpowiedziała cicho.
  • Dobrze. Słyszałam, że mieszkasz tu już rok, więc może masz mi coś do powiedzenia. Albo chcesz wyznaczyć jakieś zasady? Powiedz prosto z mostu.
  • Duchy.
  • Słucham?
  • Duchy. W nocy można usłyszeć ich jęki. Chodzą po korytarzach, krzyczą, czasem drapią pazurami po drzwiach lub uderzają łańcuchami ściany.
Lumen myślała, że się przesłyszała. Potem zaczęła się śmiać, ale jak zobaczyła poważną minę Asch, to spoważniała.
  • Przecież duchy nie istnieją.
  • Istnieją! Przekonasz się dziś w nocy. Nie jedna osoba wątpiła w duchy, ale po nocy tutaj zobaczysz się mylisz.
Lumen Rose nie pierwszy raz słyszała o ludziach, którzy wierzyli w duchy, a nawet je słyszeli czy widzieli, lecz nigdy nie musiała mieszkać z taką osobą pod jednym dachem.
  • Powiedziałaś o tym komuś z dyrekcji czy chociaż z recepcji?
  • Myślisz, że jestem stuknięta? Oczywiście. Dali mi tylko środki nasenne i powiedzieli, że dzięki temu lepiej będzie mi się spało i nie usłyszę żadnych głosów. To chyba oczywiste, że jak biorę te leki to nic nie słyszę, bo nie mogę się wybudzić ze snu. Jak się skończyły to znowu budziłam się i słyszałam te jęki, a nawet nasiliły się...
  • A z kimś z pokojów obok...?
  • Oni uważają mnie za wariatkę.
  • Czyli oni nic nie słyszeli? - dociskała Lumen.
Zauważyła, że Verona pod tą wielką grzywką jest naprawdę ładną dziewczyną, ale mega zaniedbaną. Dopiero dostrzegła wielkie wory pod oczami i szare zęby i paznokcie.
  • Tam każdy zażywa te prochy! Po tym jak się poskarżyłam, to każdemu je wcisnęli. A nawet jakby ktoś słyszał, to się nie przyzna.
  • Dlaczego?


  • Witamy w Psycho Academy. Spróbuj powiedzieć lub zrobić coś nienormalnego to będziesz mieć plakietkę wariata do końca pobytu. Jeśli w ogóle się stąd wyjdzie...
  • Nie może być aż tak źle, to tylko szkoła.
  • Spójrz na swój stoli.
Dziewczyna wykonała polecenia swojej koleżanki-psycholki. Na stoliku leżało opakowanie tabletek, a na nich karteczka z napisem by koniecznie zażyć je na noc. To były tabletki nasenne.
  • Jeśli miałas do wyboru tę Akademię a więzienie, to lepiej dla ciebie jakbyś poszła do więzienia. Jeszcze zobaczysz... Lumen.
Verona znowu odwróciła się do ściany i zaczęła śpiewać pod nosem coś co brzmiało jak kołysanka.
Naskarżenie dyrektorowi o tej wariatce nic nie da skoro on wie o tym. A jak wszyscy wiedzą o tym, że Asch jest stuknięta, to czmu ją tu jeszcze trzymają? A może nie jest... niee, to nie możliwe. Duchy, wampiry, wilkołaki, wiedźmy, zombie czy superbohaterowie – jak bardzo chcielibyśmy, żeby istnieli, to i tak to tylko fikcja.
Lumen tylko jęknęła nad swoim losem i cieszyła się, że jej współlokatorka przynajmniej siedzi cicho i kontynuowała rozpakowywanie.


1 w nocy.
Lumen właśnie przerwała czytać "Wielki Marsz" i planowała zgasić światło i pójść spać. Spojrzała tylko na łóżko Verony. Dziewczyna leżała ściśle pod kołdrą i patrzała w sufit z szeroką otwartymi oczami. Nie jedna osoba mogłaby się wysrzaszyć na ten widok, bo wyglądało to trochę przerażająco. Lumen Rose tylko westchnęła i zgaszywszy światło otuliła się pościelą z zamiarem szybkiego zasnięcia.
Po 10 minutach dziewczyna usyszała dziwne drapanie. Brzmiało to jakby mysz była w ścianie i próbowała się wydostać. Już żałowała, że jednak nie zażyła tych tabletek nasennych, lecz musiała się przekonać na własnej skórze, że te dźwięki to tylko wymysł wyobraźni jej nowej koleżanki.
Nagle usłyszała przeszywający krzyk. Potem jakby rzucanie kulą do kręgli o podłogę.
Lumen automatycznie zapaliła światło i spojrzała na Verone, które skulona zerknęła na nią i szepnęła "mówiłam". Wciąż słychać było huki i szurania.
Lumen Rose nie należy do osób siedzących i nic nie robiących, dlatego podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę. Zamknięte.
  • Co do diabła?! - krzyknęła wstrząśnięta dziewczyna.
  • Po północy zamykają wszystkie drzwi by nikt nie mógł wyjść. - odpowiedziała dziwnie spokojnie Verona.
  • Nie zostawie tak tego... - Lumen kopnęła kilka razy nogaą w drzwi, chociaż wiedziała, że to bezsensowane. Już chciała wziąć z kosmetyczki wsuwkę i otworzyć te drzwi, bo nauczyła się to robić dzięki youtube, ale zauważyła, że nie ma dziurki od klucza. Drzwi zamyka się tylko z jednej strony. Białowłosa chodziła przez chwilę w kółko, ale głosy z koytarza nie dawały jej się skupić. Nie było nic w pokoju czym mogłaby wyważyć te drzwi, a by zrobić to samodzielnie jest za słaba. Zdesperowana padła na zimie i przez szparę pomiędzy drzwiami chciała dojrzeć cokolwiek. Nie było widać żadnych postaci, tylko cienie. Nie można było określić dokładnie kogo to były cienie, ale dziewczyna była pewna, że ludzkie.
    Nagle wszystko ucichło. Skończyło się. Lumen tylko ucieszyła się z głupoty ludzi, że zostawili zapalone światło na korytarzu, ale nadal nie miała pojęcia kto to był. Spojrzała na Verone. Leżała teraz cała pod kołdrą, więc dziewczyna dała sobie spokój z tłumaczeniem jej, że to nie duchy. W tej chwili marzyła tylko o jednym – śnie.

    (napisane zostało w sierpniu 2013, ale zapomniałam dodać, nie chce mi się nawet tego czytać, ale będzie zabawnie za parę miesięcy/lat jak to zobaczę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz