niedziela, 21 lipca 2013

The beginning.

Private Academy.
Akademia założona w 1986 roku przez Normana D. Hall.
Mężczyzna ten był jednym z najbogatszych ludzi w Ameryce w latach 80-tych, a zarazem był tak szanowany i dobry, że każdy go uwielbiał. Pewnego dnia postanowił wybudować szkołę. Wszystkie koszty pokrył sam, z własnej kieszeni. Zdziwieniem dla wszystkich było to, że szkoła nie jest publiczna, lecz jest to prywatna szkoła dla naprawdę wyjątkowych uczniów. Szczególnym szokiem jednak okazało się to, że założyciel sam wybierał studentów jego szkoły, a nie było żadnych podstawowych zasad, które każdy musiał spełniać. Mógł przyjść do niego najbogatszy człowiek świata, a jego dziecko nie spełniałoby jego warunków w głowie, to i tak by się nie dostał do akademii. Wywołało to trochę kontrowersji w tych latach, ale po dekadzie już dla wszystkich były normalne zasady panujące w szkole. Norman D. Hall słynął z prostoty i był bardzo praktyczny. Nie interesowały go żadne ozdobniki i szczegóły, dlatego nazwa szkoły była łatwa i pospolita. Private Academy - Prywatna Akademia.
Dla osób "z zewnątrz" po dziś dzień jest to zwykła, prywatna szkoła z internatem, lecz tak na prawdę, do tej akademii uczęszczają nastolatkowie z problemami psychicznymi. Hall był zafascynowany mózgiem ludzkim i najróżniejszymi psychopatami. Z początku przyjmował nawet młodocianych seryjnych morderców, lecz później szkoła ograniczyła się do osób z problemami, a niebezpieczni trafiali do szpitali psychiatrycznych lub poprawczaka, zależy od psychiki i powodu działania. Dlatego ludzie wtajemniczeni nazywali tą szkołę, Psycho Academy.
Do szkoły mogły uczęszczać osoby od 16 do 18 roku życia. Nie było żadnych klas "A", "B" itd. Były 3 grupy wiekowe i każda grupa miała ze sobą te same lekcje, dlatego sale lekcyjne były przeogromne. Przedmioty w szkole były następujące: Ścisły (matematyka, fizyka, chemia), Biologiczny (biologia, chemia, geografia), Społeczny (historia, WoS), Angielski, Język Obcy (do wyboru - hiszpański lub francuski), Artystyczny (na zmianę - muzyka, plastyka). Dyrektor wymyślił by skrócić przedmioty do 6 ,by nie przemęczać uczniów niepotrzebnym materiałem, który nic im nie da w życiu. Za to każdy uczeń ma do wyboru 2 przedmioty, którekolwiek chce, i dostaję po 2 dodatkowe godziny go w tygodniu. Lekcje trwają od 9 do 14, potem od godz. 16 zaczynają się zajęcia dodatkowe, które każdy ma innego dnia i o innej porze. Jeszcze od 2 roku nauki w szkole, uczniowie muszą uczęszczać na spotkania z psychologiem, który sam wyznacza ile godzin trwają spotkania i kiedy będą. Oczywiście do psychologa szkolnego może pójść każdy, bez względu na wiek, ale dla pierwszoklasistów nie jest to obowiązkowe, bo dyrektor chciał, aby już "od wejścia" nie były traktowane jak psychopaci, socjopaci czy idioci.
W roku 2000 Norman zachorował na chorobę, gdy pojechał do Afryki w interesach. Jego ciało nie posiadało odpowiednich antygenów, a także mężczyzna z początku ignorował objawy i zmarł na wirusa Marburg. W tamtym roku stanowisko dyrektora zajął jego syn - Marcus. D. Hall. Szkoła, za czasów jego rządów, złagodniała, ale za to czesne były droższe i ograniczono tak zwane "stypendia", dostawane przez dzieciaki, których inna psychika została zauważona przez policję, urzędników lub inne osoby rządowe i które nie mają rodziców ani opiekunów, ale nie wykroczyły poza prawo by znaleźć się w poprawczaku. Lecz ogólne podstawowe zasady i układy pozostały do dziś.

~~

Lumen Rose właśnie wkroczyła przez próg akademii.
Objęła wzrokiem pomieszczenie. Stała w ogromnym holu z beżowymi ścianami na których było pełno "mądrych" i "wspierających na duchu" cytatów. Dziewczyna prychnęła i omijając cytat "Szczęście to je­dyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli." przeszła dalej do korytarza. Nie stała w kolejce przy recepcji, jak niektórzy ludzie, by spytać się co się gdzie znajduję i gdzie ma się zameldować, ponieważ wyczytała wszystko na stronie akademii. Nie rozumiała ludzi, którzy bez żadnego planu przychodzą do miejsca, gdzie mają spędzić kilka lat i dowiadują się wszystkiego 10 minut przed rozpoczęciem. A na stronce była nawet mapa jak dojść do głównej sali, gdzie mają się spotkać wszyscy uczniowie. Szła dalej z pogardliwą miną dla tego budynku. Uważała, że to wszystko jest jakiś absurd, cała ta szkoła jest po prostu śmieszna, a mężczyzna, który ją stworzył musiał być równie psychiczny jak jego uczniowie.
Dwa kosmyki białych włosów, które opadały po bokach jej policzków, niesfornie latały po twarzy, gdy Lumen zaczęła biec do sali. Zauważyła właśnie, że została jej minuta, a ona nienawidzi się spóźniać, a raczej... nigdy tego nie robi. "Wszystko przez to odprowadzenie mnie pod samą szkołę przez opiekę społeczną, jakbym była jakimś kryminalistą i miałabym uciec." myślała sobie ze zgorszeniem. Gdy wpadła do sali, zdziwiła się, ponieważ było zapełnione zaledwie 80% sali, a dokładnie widziała na zdjęciach w internecie, że sala była całkowicie pełna, a niektórzy ludzie musieli stać, bo nie było gdzie usiąść. Dziewczyna rozglądała się chwilę po pomieszczeniu swoimi dużymi zielonymi oczami, aż nagle jakaś pomarańczowowłosa dziewczyna z rozbiegu do niej podbiegła.
- Hej, mogę się dosiąść?
- Tak. - odpowiedziała bez namysłu Lumen.
- Nazywam się Evellyn McCarty. Jestem tu nowa, ale idę na drugi rok. Ty wyglądasz na starszą, jak chcesz by usiedli koło ciebie twoi przyjaciele to mogę się przesiąść... - dziewczyna mówiła bardzo szybko, chociaż cicho i łagodnie. Miała błękitne oczy, które niesamowicie kontraktowały z pomarańczowymi lokami. Lumen zauważyła, że ma bardzo dziecięcą twarz i prędzej wygląda na 13latkę niż na 17latkę.
- Nie, ja też jestem tu nowa i nie znam nikogo, ale także będę uczęszczać na drugim roku.
- Ach, to fajnie! Może będziemy z początku trzymać się razem. A w ogóle to biegłam tu jak opętana i myślałam, że się spóźnię, a tu jeszcze nie jest pełno, a już jest - w tym momencie spojrzała na swój złoty zegarek - 8 po 10. Dziwne, nie dość, że spóźniają się uczniowie, to jeszcze dyrektora nawet nie ma...
- Widać, że jesteście tu nowe. - dziewczyny automatycznie się odwróciły i zobaczyły siedzącego na ławce chłopaka z kolczykiem w nosie i długimi brązowymi warkoczykami, które mogłyby mu pozazdrościć liczne dziewczyny. - Tutaj zawsze tak jest. Dyrektor nie ma w swoim słowniku słowa "punktualność" i w najlepszym przypadku spóźni się 10 minut i to tylko wtedy, gdy vice dyrektorka zmusi go do przyjścia tak szybko. Dlatego też jest tak mało uczniów, bo 2 i 3 klasiści wiedzą, że nie ma co przychodzić na czas.
- Czy wszyscy i wszystko w tej szkole musi być chore? - skomentowała Lumen z wyraźną niechęcią do dyrektora i odrazą do tak długiego czekania.
Chłopak krótko się zaśmiał. Zszedł z ławki i przysunął krzesło do ławki dziewcząt.
- Niech zgadnę, pomarańczowowłosa idzie na 1 rok, a białowłosa na 3, racja? - chłopak uśmiechnął się szeroko ukazując swoje białe siódemki
- Nie-e. Obydwie idziemy na 2 rok. - odwzajemniła uśmiech dziewczyna o dziecięcej twarzy. - Tak w ogóle, to nazywam się Evellyn McCarty, a to jest... emm... - dziewczyna pokazała na Lumen i dopiero zorientowała się, że białowłosa nie zdradziła jej swojego imienia.
- Lumen Rose. - przedstawiła się dziewczyna.
- Evellyn McCarty i Lumen Rose. Piękne imiona dla pięknych dam. Chociaż jestem w szoku, jedna z was wygląda na gimnazjalistkę, a druga jak studentka. Ja natomiast nazywam się Lucas Acemann, możecie nazywać mnie Ace. I niestety chodzę do 3 klasy, więc nie będziemy ze sobą na zajęciach.
- Szkoda, Ace. - powiedziała rozpromieniona Eve, która nadal była zauroczona uśmiechem chłopaka i kompletnie zignorowała to, że została porównana do gimnazjalistki.
- Jestem bardzo ciekawy jaki jest powód waszego pobytu tutaj. Ja, na przykład, jestem tu, bo uważają mnie za świra! Mam niby momenty, w którym straszę ludzi swoim zachowaniem, albo przepowiadam im śmierć. Przecież to zwykłe wygłupy, a oni potraktowali to poważnie i wysłali mnie do psychologa. On natomiast stwierdził, że wynika to z trudnego dzieciństwa i takie tam i, że powinienem udać się do tej specjalnej szkoły. Psycho Academy, ha! A wasz powód, jeśli mogę spytać? - zapytał nigdy-nieprzestający-się-śmiać Ace.
- Jestem niewinna. Nie mam pojęcia co tutaj robię, ale wyczytałam, że mają tu dobry poziom nauki, więc czemu się sprzeczać? Czemu nie Private Academy, skoro jest za darmo? - odpowiedziała Lumen nie patrząc się na Ace'a tylko wypatrując czy ktoś nie wyszedł na scenę.
- Ha! Każdy z nas jest niewinny, każdy z nas jest zdrowy, droga Lumen. Każdy w Psychooo Acaaademy jest przez pomyłkę lub z niewiadomych przyczyn. Lecz ty zdajesz się prawdziwym oryginałem.
- Jak tam chcesz, Acemann. - powiedziała Rose nadal nie zwracając uwagi na swoich towarzyszy.
- A ty, księżniczko? - Ace skierował to do Evellyn.
- No... ja... ten, tego... emm...
Właśnie w tej chwili kilkunastu ludzi wyszło na scenę. Lumen zauważyła, że w trakcie ich konwersacji, sala wypełniła się. Teraz każdy zamilkł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz